26.07.2014

Rozdział 5

          Aidan nie mógł zapomnieć widoku dziewczyny. Odkryte części jej ciała, które skromna piżama nie zakrywała pojawiały się przed jego oczami, jej twarz i oczy wpatrujące się w jego oczy. Chłopakiem wstrząsnął dreszcz. Wstał z łóżka sięgając po walizkę w poszukiwaniu jakiejś książki. Wyciągnął księgę oprawioną w czarną skórę ze złotym napisem Dusze. Przeglądał rozdziały natrafiając na rozdział zatytułowany Więź Między Duszami. Przebiegł wzrokiem po linijkach aż natknął się na notkę: Mówi się, że ludzkie dusze są rozdzielone na dwie części. Osobno trudno im się żyje. Dlatego dusze dwojga osób powinny żyć razem. Podobnie jest u osób Nadnaturalnych. Kiedy dwie dusze się spotkają muszą już pozostać na zawsze razem. W innym wypadku dusza samą siebie niszczy. Jak rozpoznać swoją drugą połówkę duszy? Cały czas się o niej myśli nawet w tedy kiedy się tego nie chce. Przyjemne dreszcze na całym ciele, iskierki podczas zbliżeń. Chęć zatrzymania ją tylko dla siebie oraz obrona przed wszystkim co próbuje ją skrzywdzić.
Chłopak przeczytał ten fragment parę razy uświadamiając sobie fakt, że znalazł drugą połówkę duszy. On Książę Drugiego Wymiaru ciemności i okrucieństwa ma słaby punkt, a tym punktem jest ta dziewczyna. Najmniejsza i najdrobniejsza w Akademii. Z urodą jakiej nigdy nie widział. Aidan warknął ponieważ znowu się rozmarzył. Dopiero teraz przypomniał sobie o wuju. Władca nie będzie zachwycony tym zajściem. Pewnie będzie chciał jakoś to powstrzymać, tylko problem polega na tym, że nikomu się to jeszcze nie udało. Z westchnieniem chłopak wyjrzał przez okno wpatrując się w srebrny księżyc w pełni otoczony czarną płachtą nocy, ale nawet w tedy nie potrafił zapomnieć o Arielce.


          Parę minut po wschodzie słońca srebrnowłosa dziewczyna obudziła się. Każdego ranka odkąd pamięta budziła się po wschodzie słońca. Bardzo lubi patrzeć przez okno na budzącą się przyrodę. Rozkoszowała się śpiewem ptaków oraz leniwym wietrzykiem. Siedząc w oknie podziwiała ogrody na terenie Akademii. Widziała zagajnik z różami, przycięte w różne wymyślne kształty  żywopłoty, kamienne dróżki, a w oddali widziała srebrzącą się od słońca taflę wody. Z westchnieniem odsunęła się od okna. Idąc do łazienki wspominała swój widok z okna w domku Gabrielli. Piękna kwiecista łąka, gdzie czasem posilały się jelenie i sarny, Kicały zające oraz ptaki szukające pożywienia. Las, który skrywał domy wszystkich zwierząt znajdujących się na jego terenie oraz jego świeży zapach sosen, świerków i innych drzew. Gdy tak wspominała, że przypomniała sobie, że nie odezwała się do Gabrielli.
Szybko się umyła i wróciła do pokoju. Nałożyła fluid oraz narysowała kreski eyelinerem. Ubrała bokserkę w pastelowym odcieniu żółci, białe rurki, czarny żakiecik z podwiniętymi rękawami  oraz białe baleriny z czarną kokardą.
Usiadła na łóżku z laptopem. Chciała sprawdzić skrzynkę mejlową. Ucieszyła się kiedy dostała wiadomość od Gabrielli.

Arielka, mów jak Ci minął pierwszy dzień w Akademii Nadnaturalnych? Jaka jest Twoja współlokatorka? Czy są jacyś fajni chłopcy i czy zdążyłaś się z kimś zaprzyjaźnić? A tak z innej beczki to Sky ciągle pilnuje drzwi wyjściowych i spogląda przez okno. Musi bardzo za Tobą tęsknić tak jak ja chociaż Cię nie widziałam kilka godzin. Jakoś tak cicho jest w domu bez Ciebie. Życzę Ci wspaniałych znajomych i nauczycieli.
Ściskam Gabriella

 Po chwili namysłu Arielka zaczęła śmigać palcami po klawiaturze.

Oh Gabi, cieszę się, że do mnie napisałaś. Przepraszam że dopiero teraz Ci odpisuję ale wcześniej nie miałam czasu, wiesz rozpakowywanie, poznawanie nowego miejsca. Zamek jest wspaniały. Rozmieszczone są w nim pokoje dla uczni i nauczycieli, sale lekcyjne i treningowe, pokój wypoczynkowy (można w nim oglądać telewizję) oraz jadalnia, łazienki i wielka biblioteka. Ten kto zbudował ten zamek musiał mieć niezłą głowę.
Mimo tego, że mój pokoik jest malutki i wszechstronny dobrze się w nim czuję. Moją współlokatorką jest czarownica. Dziewczyna z różowymi włosami, którą poznałam przed portalem. Jest miła, wesoła i przyjacielska. Myślę, że mogę jej zaufać. Poznałam też dwójkę przyjaciół, Czarownicę i Czarodzieja. Wydają się być mili.
Hmm... płeć przeciwna jest zdumiewająca, zwłaszcza Wampiry.
Wiedziałaś, że w Akademii również uczą się Wróżki? Nigdy wcześniej ich nie widziałam. Ich skrzydła są zachwycająco piękne.
Dzisiaj zaczynają się pierwsze lekcje. Bardzo jestem ich ciekawa.
Oh biedny Sky. I z kim ja teraz będę tak wspaniale gawędzić? Uściskaj go ode mnie.
Ja za Tobą Gabi też tęsknię. 
Muszę kończyć, lekcje wzywają.
Buziaki Arielka

Jillian wstała z łóżka kiedy Arielka chowała laptopa. Różowo włosa dziewczyna zaczęła szukać ubrań. Wyciągnęła z szafy dżinsową mini oraz białą bluzkę z napisem "love me".
- Radzę Ci się pośpieszyć jeśli chcesz zdążyć coś zjeść. - Powiedziała z uśmiechem Arielka.
- Która jest godzina?
- Siódma trzydzieści.
-  Szlag. - Jillian zaczęła szybko zbierać swoje rzeczy po czym w biegu udała się do łazienki. Piętnaście minut później stanęła w drzwiach gotowa aby iść na zajęcia. Arielka wstała biorąc swoją i przyjaciółki torbę, którą podała w drzwiach. Obie dziewczyny szły w stronę jadalni. Przy okienku Arielka wzięła herbatę oraz kanapki z serem. Jill wzięła to samo. Usiadły przy swoim stoliku przy którym siedzieli Bastet i Denis.
- Hej wam. - Odezwał się chłopak. Dziewczyny się uśmiechnęły. - Gotowe na pierwsze zajęcia?
- Jasne, że tak. - Odezwała się Jillian odgryzając kawałek kanapki. Natomiast Arielka rozglądała się po prawie pustej jadalni. Niestety nie znalazła osoby której szukała.
- Lepiej się pośpieszmy bo wszyscy się spóźnimy. - Odezwała się srebrnowłosa.
- My już jesteśmy gotowi, czekamy tylko na was. - Powiedziała Bastet. Dziewczyny szybko skończyły jeść śniadanie po czym całą grupą udali się na pierwszą lekcję.



Kolejny rozdział do kolekcji. :D Taki troszkę mało ciekawy, ale myślę, że z czasem akcja się rozkręci. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu. :P
Pozdrawiam ciepło :*

19.07.2014

Rozdział 4

          Stojąc w kolejce po jedzenie Arielka rozglądała się po otaczających ją tylu ciekawych osób. Widziała przy stołach grupki uczniów. Rozpoznała Wampiry, Wilkołaki, Zmiennokształtnych oraz Wróżki.
Dziewczyna wzięła na tacę sałatkę owocową oraz sok pomarańczowy natomiast jej współlokatorka wzięła sałatkę z tuńczykiem i colę. Usiadły przy kilkuosobowej grupce na pierwszym roku.
- Jill, wiesz spodziewałam się spotkać Wampiry, Wilkołaki i Zmiennokształtnych, ale nie sądziła, że będą również Wróżki. - Wyszeptała najciszej jak mogła Arielka.
- Hmm... z tego co rodzice mi mówili to Wróżki też istnieją tylko chowają się przed całym światem. Ale nie zdziwiło mnie to, że parę ich osobników postanowiło uczęszczać do Akademii.
- Wiesz może czemu trzymają się na uboczu?
- Nie wiem. - Arielka postanowiła nie zagłębiać się w tym temacie. Podniosła szklankę z sokiem i upiła łyk.
- Cześć. Zastanawiam się jakiej jesteś rasy. A tak poza tym to jestem Bastet. - Srebrnowłosa uniosła wzrok na uśmiechającą się dziewczynę. Chuda i zgrabna dziewczyna wpatrywała się w Arielkę swoimi orzechowymi oczami. Miała długie, brązowe kręcone włosy i karmelową cerę. Jej czerwone usta nie przestawały się uśmiechać.
- Hej. Jestem Arielka i jestem Czarownicą. - Uśmiechnęła się delikatnie.
- Oh... a ja myślałam, że Zmiennokształtną albo Wampirzycą. Chodź nie brałam pod uwagę Czarownicy.
- Nie martw się ja na początku też tak myślałam. - Wtrąciła się Jillian z uśmiechem na twarzy.
- No cóż, ja też jestem Czarownicą i w sumie się cieszę, że Ty również nią jesteś. To jest Denis też jest Czarodziejem. - Uśmiechnęła się ukazując równe białe zęby.
- Siemka. - Powiedział chłopak. Przewyższał Arielkę o głowę, brązowe włosy i niebieskie oczy jak ocean. - Z bliska jesteś jeszcze ładniejsza i te oczy. - Uśmiechnął się.
- Dziękuję. - Arielka uśmiechnęła się nieśmiało.
- Za prawdę się nie dziękuje. - Powiedział Denis. Dziewczyna uśmiechnęła się szczerze.
- O kurczę to jest Jillian. - Wskazała na różowowłosą dziewczynę, która uśmiechała się szeroko. Reszta grupy zaczęła się śmiać a po chwili i Arielka się głośno śmiała.



          Odkąd Aidan spotkał srebrnowłosą dziewczynę i spojrzał w jej czarne jak najciemniejsza noc w Drugim Wymiarze oczy coś w nim drgnęło. To uczycie było mu całkowicie nie znane. Nie mógł sobie pozwolić na odrobinę słabości i nieuwagi. Miał do wykonania ważne zadanie i nie może zawieść swojego wuja a zwłaszcza nie może doprowadzić by Władca go ukarał. Kary w Drugim Wymiarze były okrutne i strasznie bolesne, niektórzy nawet umierali. Dlatego Aidan nakazał sobie aby się opamiętał. Chłopak rozpakowywał swoje rzeczy do dobrze mu znanych szufladek. W tym pokoju będzie mieszkał drugi rok. Może by i tu nie przesiadywał gdyby w tamtym roku nie znalazłby dziewczyny z tatuażem, ale niestety nie zjawiła się więc musiał znowu się tu pojawić.
Aidan usłyszał dźwięk otwieranych drzwi a po chwili swojego współlokatora, który okazał się być Wilkołakiem.
- Siema stary! - Przywitał go mięśniak z krótko ściętymi włosami, średnim nosem oraz miodowymi dużymi oczami. Mięśni dorobił się na siłowni i podobno bierze jakieś sterydy, ale to tylko pogłoski. Miły i uczciwy chłopak oraz niezły podrywacz. - Widziałeś te wszystkie pierwszoklasistki? Są cudowne. Jedna najbardziej zapadła mi w pamięci. Srebrnowłosa malutka dziunia. Najmniejsza laska w Akademii ale za to jaka z niej sex bomba. - Rozmarzył się chłopak ale po chwili oprzytomniał pod spojrzeniem Aidana. - Rozumiem, że srebrnowłosa sex bomba jest Twoja.
- Nie Drake, nie jest moja. Jak chcesz to startuj do niej.
- Super. - Ucieszył się mięśniak.
- Kolacja! - Usłyszeli chłopcy zza drzwi. Aidan westchnął chowając walizkę pod łóżko.
- Nareszcie. Jestem strasznie głodny. - Powiedział Drake.
Obaj szli do swojego stolika kiedy Aidan usłyszał przepiękny, delikatny dziewczęcy śmiech, który przeszył jego ciało aż do kości. Towarzyszył mu przy tym przyjemny dreszcz. Chłopak obrócił się w stronę skąd dobiegał ten śmiech. Ukazała mu się piękna i rozradowana srebrnowłosa dziewczyna. Do tego jej twarz promieniowała co przykuło uwagę wszystkich chłopaków w jadalni. Aidan z trudem oderwał od niej wzrok. Drake wręcz przeciwnie nie odrywał od niej wzroku na co przyszło mu uderzenie w stół i ból nogi.
- Auł... - Jęknął. Szarooki chłopak uśmiechnął się, że Drake oberwał od stołu. Aidan usiadł i zaczął jeść swoją sałatkę z owocami. Starał się nie patrzeć na dziewczynę ale jego oczy w ogóle nie chciały go słuchać i od czasu do czasu spoglądały na nią.
W końcu dziewczyna wstała i wyszła z jadalni. Chłopak się ucieszył a zarazem zasmucił. Nie wiedział czemu zwykła dziewczyna tak na niego działa. Nakazał sobie, że po kolacji przejdzie się po zamku w poszukiwaniu Tej dziewczyny.



           Po wyczerpującym dniu Arielka postanowiła wziąć prysznic. Wzięła dwa ręczniki, żel do ciała, szampon do włosów, szczoteczkę do zębów, pastę, piżamę oraz specjalny fluid aby zakryć tatuaż.
W łazience wszystkie rzeczy postawiła na półce a ręczniki przewiesiła przez kabinę prysznicową. Najpierw umyła zęby a następnie wzięła długi prysznic. Namydlila całe ciało a szampon wmasowała we włosy. Po chwili wyszła z kabiny okryta ręcznikiem a drugiego użyła jako turban na włosy. Szybko nałożyła fluid i ubrała piżamę. Krótkie spodenki, które ledwo przykrywały tyłek oraz obcisłą bluzkę na ramiączkach. Złożyła starannie ręcznik chowają w nim rzeczy. Turban pozostawiła na głowie. Wsadziła stopy w panterkowe baleriny.
Idąc w stronę pokoju nie spodziewała się, że kogoś spotka a, że tym kimś okaże się Aidan. Stał oparty o drzwi pokoju z rękoma założonymi na klatce piersiowej. Udawał, że z niechęcią patrzy na nią, kiedy wszystko w nim krzyczało aby ją dotknąć. Dziewczyna stanęła przed nim patrząc mu prosto w oczy. Zmierzył ją całą wzrokiem rozkoszując się jej wyglądem. Czy tego chciał czy nie ta dziewczyna go przyciągała jak magnez.
- Ehem... - chrząknęła Arielka przywołując jego wzrok na twarz. - Mógłbyś mnie przepuścić? - Aidan uniusł jedną brew. - Opierasz się o moje drzwi do pokoju.
- Jasne. - Chłopak odsunął się.
- Dziękuję. - Arielka chwilę mocowała się z klamką a Aidan stał za nią i gapił się na jej tylną część ciała. Wiedziała o tym ponieważ wyczuwała w jakie miejsca gapią się faceci.
- Mógłbyś nie gapić się na mój tyłek. - Chłopak lekko się zmieszał ale szybko powrócił do normalnego stanu. Arielka obróciła się do niego.
- Dobranoc. - Powiedziała słodko ale dało się wyczuć również zmęczenie w głosie.
- Słodkich snów. - Odpowiedział chłopak. Przez chwilę stał i patrzył na drzwi dopiero po dłuższej sekundzie poszedł do swojego pokoju.



Hej kochani :* Jak wam mijają wakacje? U mnie się już powoli kończą. :(  Niestety praktyki wzywają.
Tak tak wiem, rozdział jest krótki no ale coż, takie też muszą być ;) Mam nadzieję, że się Wam spodoba.
Pozdrawiam :*

13.07.2014

Rozdział 3

Drugi Wymiar


          Młody chłopak popchnął ogromne ciężkie drzwi prowadzące do wielkiej sali tronowej. Lekkim krokiem przeszedł całe pomieszczenie zbliżając się do ogromnego złotego tronu, na którym siedział mężczyzna od którego biła potężna moc. Chłopak uklęknął na jedno kolano kłaniając się Władcy, po czym wstał patrząc w oczy Króla.
- Wuju, skąd wiadomo, że dziewczyna będzie chodziła do Akademii? W tamtym roku jej nie było.
- Będzie uczęszczała bo gdzie indziej nauczyłaby się używać magii? Sama z pewnością nie da rady i zapewne nie wychowywali jej Czarodzieje.
- Możliwe. - Zamyślił się nastolatek spoglądając na przestrzeń za wujem. - Napiszę kiedy ona się zjawi.
- Dobrze tylko nie zdradź się. Pamiętaj, że ona może się maskować byśmy jej nie rozpoznali. I chodź mówię to z niechęcią, postaraj się nie używać Czarnej Magii. A teraz możesz odejść.
- Dobrze wuju. - Chłopak skłonił się po czym odwrócił i wyszedł z sali. Szedł wolnym krokiem do swojej komnaty, gdzie zostawił swoje rzeczy. Wziął torby z ubraniami i innymi potrzebnymi rzeczami a następnie stanął pod oknem skupiając się na swojej mocy. Po chwili chłopaka już nie było w zamku.


Las


          Nastolatka wpatrywała się w grupę ludzi na środku dużej łąki znajdującej się w środku lasu. Zauważyła trzech starszych ludzi, którzy trzymali się za ręce tworząc koło, wypowiadając jakieś słowa. Zauważyła również, że tylko niektórzy rówieśnicy przyjechali z rodzicami. Arielka posmutniała na myśl o rodzicach, którzy mogliby tu być razem z nią. Ręką dotknęła obydwa naszyjniki zdając sobie sprawę, że jej rodzice zawsze są przy niej.
- Proszę podejść bliżej! Za chwilę będziemy przenosić się do Akademii! - Zawołała kobieta, która wcześniej tworzyła bramę. Arielka spojrzała na Gabriellę z lekkim smutkiem na myśl o tym, że musi odejść od jedynej bliskiej jej osoby.
- Nie smuć się. W święta będziecie mogli wrócić a poza tym będę pisała. - Nastolatka uśmiechnęła się tuląc Gabriellę.
- Też będę pisać. - Dziewczyna ucałowała kobietę. - Będę tęsknić.
- Ja również. - Młoda czarownica zabrała swoje walizki idąc w stronę gróbki osób czekających na przejście.
- Ojeju masz śliczny żakiecik! - Podbiegła do Arielki drobna dziewczyna z różowymi włosami. - Gdzie ją kupiłaś?
- W internecie na jakiejś stronie. - Powiedziała zdezorientowana Arielka.
- Oj przepraszam, nie przedstawiłam się. Jestem Jillian.
- Arielka. - Dziewczyny uścisnęły swoje dłonie z uśmiechem na twarzy.
- Może dostaniemy wspólny pokój. Bo jesteś Czarownicą?
- Tak. - Arielka zrobiła lekki ruch nadgarstka a różowe włosy koleżanki uniosły się. Jillian zaśmiała się głośno a do niej dołączyła Arielka.
- Wiesz z Twoją urodzą można by Cię pomylić z Wampirzycą. Masz naturalny kolor włosów?
- Tak.
- A oczy bez soczewek? To znaczy naturalny masz ich kolor?
- Tak.
- Jeju, jesteś oryginalna od urodzenia.
- Żebyś wiedziała.
- Proszę dziewczęta. Przejdźcie pomiędzy tymi dwoma drzewami. - Powiedział wysoki mężczyzna z blond włosami i niebieskimi oczami. Arielka bez słowa przeszła przez niewidzialny portal. Znalazła się po drugiej stronie, gdzie mogła zobaczyć wielki zamek z jasnego kamienia. Na czterech wieżach widziała podrygujące flagi na wietrze.
Jillian stanęła obok koleżanki przyglądając się zamkowi.
- Wow. - Wyszeptała różowo włosa dziewczyna. Obie szły w stronę frontowych drzwi zamku wraz z innymi uczniami. Kiedy zbliżali się do wielkich drzwi, Arielka zauważyła napis nad nimi: Witamy w Akademii Nadnaturalnych Istot.
- Proszę za mną. - Odezwała się niska kobieta. Wszyscy szli za nią w stronę kolejnych drzwi. Po ich przekroczeniu każdy ujrzał wielką salę balową. W bocznych ścianach były wielkie okna z firanami i czerwonymi zasłonami przywiązane złotą tasiemką do ściany. Okienne drzwi prowadziły na wielki taras z kwiatami. Pod ścianą na podeście dla muzyków stała starsza kobieta z mikrofonem. Ubrana była w błękitną spódnicę, białą bluzkę z kołnierzem oraz niebieski sweterek. Włosy miała związane w warkocz. Kobieta jest niska i lekko pulchna z małym nosem, który troszkę odstawał.Miała pyzate różowe policzki i małe niebieskie oczy. Wydawała się sympatyczna i wyrozumiała oraz odpowiedzialna.
- Witajcie! Z niektórymi widuję się już któryś rok a z innymi pierwszy raz. Akademia ta została zbudowana na potrzeby młodych przedstawicieli rasy Nadnaturalnych. Będziecie się tu uczyli kontroli, samoobrony oraz wielu innych rzeczy odpowiednich do ras. Od jutra zaczną się lekcje. Plan zajęć znajdziecie w pokojach, które zostały Wam przydzielone. Pierwszoklasiści rozkład pokoi znajdziecie przed salą na tablicy, a pozostali mogą udać się do swoich dawnych pokoi. Możecie się rozejść. Dziękuję za uwagę. - Wszyscy zaczęli się rozchodzić. Jillian pociągnęła srebrnowłosą dziewczynę w stronę listy. Długim szczupłym palcem przejechała po liście znajdując swoje nazwisko.
- Pokój numer czterdzieści trzy. A Ty? - Arielka spojrzała na listę przebiegając po niej wzrokiem.
- Też. - Obie dziewczyny uśmiechnęły się do siebie. Zabrały swoje bagaże i udały się do pokoju. Pokój był niewielki. Mieściły się w nim dwa łóżka, dwa biurka, szafki nocne oraz dwie szafy na ubrania. Łóżka znajdowały się pod dwoma bocznymi ścianami. Na przeciw drzwi było okno pod którym stały biurka a szafki nocne stały obok łóżek, natomiast szafy znajdowały się po bokach drzwi. Ściany pomalowano na fioletowo a zamiast dywanu były panele w jasnym odcieniu brązu. Pokoik wydawał się przytulny i bezpieczny. Arielka usiadła na jednym łóżku. Ściągnęła żakiecik wieszając go na krześle które stało koło biurka.
- Chyba się położę na chwilkę. Jestem strasznie zmęczona. W razie czego obudzisz mnie?
- Jasne. - Powiedziała współlokatorka. - A potem obejrzymy zamek.
- Świetny pomysł. - Arielka uśmiechnęła się do Jillian kładąc się do łóżka. Po chwili odpłynęła w ukochany świat snów.



Po godzinnym śnie współlokatorka obudziła Arielkę lekko potrząsając jej ramię. Dziewczyna dopiero po chwili się obudziła.
- No nareszcie. Już myślałam, że zapadłaś w śpiączkę. - Uśmiechnęła się słodko. Srebrnowłosa odwzajemniła uśmiech. Wstała z łóżka poprawiając spódnicę a potem sięgnęła po lusterko by sprawdzić makijaż. Westchnęła gdy tatuaż nadal przykryty był podkładem i pudrem.
- No to możemy iść pozwiedzać zamek. - Arielka spojrzała na koleżankę z lekkim zdziwieniem. Drobna i szczupła dziewczyna, wyższa od Arielki o głowę.Twarz w kształcie serca, fiołkowe oczy i różowe długie włosy związane czerwoną bandanką. Dziewczyna podskakiwała w miejscu klaszcząc w dłonie i śmiejąc się.
- Boże, jaki Ty masz entuzjazm. Skąd Tyś się wzięła?
- Z niewielkiej wioski w głębi lasu południowego.
- Długo tam mieszkałaś?
- Tam się urodziłam i wychowywałam.
- Czyli Władca
- Drugiego Wymiaru nie znalazł Twojej wioski. Masz szczęście.
- Ale to nie znaczy, że jestem bezpieczna. Władca może znaleźć nas wszędzie, ale wieżę, że dziewczyna z przepowiedni go zgładzi. Podobno urodziła się z tatuażem ale nikt jej nie widział od klęski w wiosce Harrais. - Arielka wpatrywała się w dziewczynę chłodnym wzrokiem. Starała się powstrzymać napływające przerażające wspomnienia.
- Arielka, wszystko w porządku?
- Tak, tak. Wszystko gra.
- Na pewno?
- Yhym. Chodźmy już. - Srebrnowłosa pociągnęła koleżankę wychodząc z pokoju o mało co nie wpadając na chłopaka. Arielka obróciła się by zobaczyć do kogo dobiła. Wysoki i szczupły chłopak z mięśniami od ćwiczeń bitewnych. Ciemne włosy postawione na żelu, oczy w szarym odcieniu, które patrzyły na dziewczynę lekko wkurzone ale kiedy jego oczy spotkały jej czarne niczym smołą, wyraz jego twarzy złagodniał.
- Przepraszam. - Wydukała Arielka.
- Nic się nie stało. - Powiedział chłodno chłopak.
- Dobra chodźmy obejrzeć zamek. - Jillian szturchnęła biodrem Arielkę. Srebrnowłosa jakby wyciągnięta z transu spojrzała na współlokatorkę.
- Co?
- Miałyśmy obejrzeć zamek.
- Pierwszoklasistki ? - Odezwał się nieznajomy.
- A co nie widać? - Powiedziały obie dziewczyny.
- W sumie to tak. Może was oprowadzić?
- Nie jest to dla Ciebie kłopot? - powiedziała różowo włosa.
- Nie. - We trójkę przemierzyli korytarz. - Jestem Aidan.
- Jillian a to Arielka. - Aidan spojrzał ukradkiem na dziewczynę która na niego wpadła. Czuł coś niepokojącego a zarazem przyciągającego w tej dziewczynie. Jeszcze nie wiedział co ale postanowił dowiedzieć się tego.
Pokazywał dziewczyną jak dojść do jadalni, toalet, biblioteki oraz pokazał im sale lekcyjne oraz treningowe. Starał się aby dziewczyny mu zaufały. Natomiast Arielka cały czas była ostrożna. Dowiedziała się, że przepowiednia o niej obiegła cały świat. Prawdopodobnie każdy Nadnaturalny wierzy, że pokona samego Pana Ciemności. Tylko, że oni nie wiedzą iż Arielka nie chce stoczyć tej bitwy. Boi się, że jeśli nie da rady to wszyscy stracą nadzieję a co gorsze życie. "Nie myśl o tym teraz. Masz jeszcze czas." Czarownica skarciła się za swoją słabość. Koleżanka pożegnała się z chłopakiem jednocześnie sprowadzając ją z zamyśleń. Arielka uśmiechnęła się do Aidana zanim weszła do pokoju.
- Prawda, że jest przystojny? I na dodatek naszej rasy. - Jillian odwróciła się by móc spojrzeć na w czarne oczy współlokatorki. Przez chwilę wpatrywała się przenikliwie w dziewczynę jakby chciała się dowiedzieć co z nią jest nie tak. W końcu westchnęła siadając na łóżku. Arielka uśmiechnęła się do niej.
- Dobra, masz rację, jest przystojny ale ma w sobie coś...nie wiem co ale czuje, że jest coś z nim nie tak. A może to moja paranoja. Bo wiesz pierwszy raz spotykam istoty należące do Drugiego Wymiaru. To znaczy poza niektórymi czarownicami i czarodziejami z mojej dawnej wioski. - Srebrnowłosa szybkim ruchem dłoni starła łzę spływającą po policzku. - Nie chcę o tym rozmawiać.
W pokoju było cicho jak makiem zasiał. Żadna z nich się nie odezwała. Siedziały tak w ciszy zajęte swoimi rzeczami. Arielka pogrążyła się w swoim ulubionym zajęciu czyli rysowaniu, natomiast Jillian czytała gazetę. Spokój dziewczyną przerwało pukanie do drzwi oraz stłumiony głos.
- Kolacja! - Zawołała jakaś kobieta. Obie czarownice spojrzały na siebie powoli wychodząc z pokoju.






Siemka :D Prawdopodobnie rozdział pojawiłby się wczoraj no ale nie dałam rady, w piątek byłam na imprezie i koło siódmej dopiero zasnęłam.
Jak Wam mijają wakacje? Mi troszkę nudno ale całkiem spoko. Dzisiaj jest finał i jak myślicie, kto wygra, Argentyna czy Niemcy? Ja jestem za Argentyną chociaż wszyscy mówią, że przegrają a ja jestem dobrej myśli. :)
Po za tym zostałam ciocią i bardzo się z tego cieszę :D Mój bratanek jest śliczny i kochany. <3
Jeszcze chcę Was poinformować, że zakładka "Rysunki Arielki" została troszkę uzupełniona i co jakiś czas będą się tam pojawiały nowe rzeczy. Więc zapraszam do czytania. ;)
Życzę ciekawych wakacji i duuużo zabawy :p
Pozdrawiam :*

5.07.2014

Rozdział 2

          Ostatni tydzień szkoły mijał spokojnie. Arielka wiele razy rozmyślała o nowej szkole. Zastanawiała się jakie będą lekcje, jacy nauczyciele, czy są zbyt wymagający, czy raczej podchodzą na luzie do nauki. Jej głowę również zaprzątały inne istoty z Drugiego Wymiaru. Nigdy przedtem nie spotkała nikogo innego poza Czarodziejami z jej wioski. Wampiry, Wilkołaki, Zmiennokształtni i Czarodzieje nie chcą się ujawniać ludziom ponieważ boją się ich reakcji na istoty z filmów i książek w prawdziwym życiu. Żaden Nadnaturalny nie jest pewny reakcji istot kuli ziemskiej.
          Czwartkowe popołudnie Arielka siedziała w swoim pokoju. Przed sobą miała rodzinny złoty łuk z imicjałami T.K.A.V.T.F. Jej ojciec twierdził, że łuk jest magiczny, ale Arielka nigdy nie widziała żeby łuk jej taty różnił się od zwykłych łuków innych ludzi z wioski Harrais.
Dziewczyna zastanawiała się czy zabrać łuk ze sobą. Nie chciała zostawić go, bo to była jedyna pamiątka po jej ojcu, a równocześnie bała się, że jeśli ktoś go ukradnie to już nigdy by nie mogła trzymać rzeczy, którą kiedyś trzymał jej tata.
- Zastanawiasz się co masz z nim zrobić? - Spytała kobieta w średnim wieku. Nastolatka lekko podskoczyła słysząc głos Gabrielli. - Przepraszam, że Cię wystraszyłam.
- Nic się nie stało, po prostu zamyśliłam się i nie słyszałam kiedy weszłaś. I tak, nie wiem czy mam go wziąć czy zostawić.
- Ja bym go zabrała. A nawet mam coś co Ci pomoże go mieć przy sobie.
- Co takiego?
- Zaklęcie by przedmioty mogłyby się zmniejszyć i na powrót powrócić do swych rozmiarów.
- Skąd znasz takie zaklęcie?
- Mieszkało się wśród czarodziejów to zawsze coś się tam przeczytało z książek innych dzieci. - Przy ostatnich słowach kobieta puściła oko do dziewczyny. - Powiesz mi co oznaczają te litery? - Wskazała imicjały wygraderowane na łuku.
- "Thony. Katherin. Arielka. Valkir. Together. Forever." - Przez chwilę siedziały w pokoju w absolutnej ciszy. W końcu Arielka ją  przerwała.
- Pokażesz mi to zaklęcie?
- Tak oczywiście. - Gabriella wyciągnęła z kieszeni fartucha stary notesik, przewróciła parę kartek i podała go Arielce.
- "Z dużego na małe się zmień, bym lepiej mogła ukryć cię." - Po tym zdaniu złoty łuk zrobił się malutki i wyglądał jak wisiorek. - Się. Teraz spróbuję drugiego zaklęcia. "Z małego na powrót w duże wróć" - Łuk na powrót stał się duży. Kobieta szeroko się uśmiechnęła.
- Również sama możesz tworzyć zaklęcia. Tylko pamiętaj by były dobrej intencji... Za pięć minut będzie kolacja. - Kobieta wstała i wolnym krokiem szła w stronę drzwi.
- Dobrze i dziękuję. - Arielka znowu zmniejszyła łuk i zawiesiła go na łańcuszku który przywiesiła na szyi.
Dziewczyna zeszła do kuchni skąd wydobywał się cudowny zapach domowej zapiekanki.
- Pojedziesz jutro ze mną? - Spytała nastolatka między kęsami.
- Oczywiście. - Powiedziała Gabriella z uśmiechem. - I będę pisała mejle. - Obie zaczęły się śmiać.
- Kiedy nauczyłaś się używać komputera?
- W tedy kiedy Ty chodziłaś do lasu uczyć się czarów. I nie chwaląc się idzie mi całkiem dobrze. Więc codziennie sprawdzaj swoją skrzynkę bo w każdej chwili mogę Ci wysłać wiadomość.
- Dobrze Gabi. - Dziewczyna uśmiechnęła się. - Kolacja była na prawdę dobra, ale pójdę już do pokoju się położyć. Jestem zmęczona a jutro muszę wcześnie wstać. Dobranoc. - Nastolatka wstała, odłożyła talerz do zmywarki po czym przytuliła Gabriellę i udała się do swojego pokoju. Zmęczona umyła tylko zęby oraz przebrała się do piżamy, która składała się z krótkich sportowych spodenek oraz zwykłej luźnej bluzki. Następnie położyła się do łóżka. Nie minęła nawet sekunda a Arielka już spała.
          Thony i Katherin biegną w stronę największej walki. Wokoło ludzie ginęli od łuków, mieczy i ognia, który zajął wszystkie domy. Zwykli ludzie walczyli z doświadczonymi wojownikami Króla Ciemności. Ubrani byli w czarne skórzane ubrania bojowe, do których przyczepiona była różnoraka broń. Nie przejmowali się kogo zabijali, czy to było dziecko, kobieta w ciąży, czy chory starzec. Rodzice Arielki walczyli z najsilniejszym wojownikiem. Z samym Panem Drugiego Wymiaru, który prezentował się władczo i groźnie w swoim bojowym mundurze.  Czarne skórzane spodnie, czarną bliska ze skórzanymi pasami na broń.
Wysoki, szczupły mężczyzna z jasną cerą, szpiczastym nosem, wystającymi policzkami, ciemnymi oczami i gęstymi brązowymi włosami. Uniósł ręce, w których trzymał miecz wycelowany w serce Thonego. Szybkim ruchem pchnął miecz. Ojciec Arielki upadł na kolana, spoglądając na swojego zabójcę po czym jego ciało upadło na ziemię. Dziewczynka widziała jak dusza opuszcza ciało jej ojca. W tym samym momencie wkurzona Katherin rzuciła się ze swoim mieczem na Władcę Ciemności. Ten tylko wyciągnął przed siebie miecz, który zaczął płonąć czarnym ogniem. Zaskoczona Katherin stanęła w miejscu przyglądając się mieczu. Stała tak zahipnotyzowana nie mając pojęcia, że Władca przybliżył się do niej. Złapał ja za plecy a ognisty miecz wbił w jej klatkę piersiową. W oczach kobiety pojawiły się łzy spoglądając na swoją córkę ukrytą w krzakach. Mała Arielka widziała jak usta mamy układają się w dwa słowa "Kocham Cię" po których jej oczy zaszły mgłą. Pan Ciemności odsunął od niej rękę i wyciągnął swój miecz, który stracił blask płomieni. Z złowieszczym śmiechem triumfu patrzył na ciało zmarłych.
          Arielka obudziła się cała spocona a po jej policzkach płynęły łzy. Wiedziała, że był to sen, który od czasu do czasu dręczy ją odkąd jej rodzice zostali zamordowani wraz z innymi mieszkańcami Harrais. Energicznie potrząsnęła głową by wspomnienia wyleciały jej z głowy. Nie chciała by zadręczały ją w tak ważnym dniu.
Wstała z łóżka gnając prosto do łazienki wsiąść prysznic. Kiedy poczuła się na tyle odprężona by mogła przygotować się na rozpoczęcie roku szkolnego. Zakręciła wodę, owinęła się ręcznikiem a następnie umyka zęby. Przeszła do pokoju, gdzie poprzedniego dnia na krześle zostawiła swoje ubrania. Biała bluzka na ramiączkach, czarną spódniczkę sięgającą połowy ud, miętowy, żakiecik z podwiniętymi rękawami oraz miętowe baleriny.
Arielka usiadła przy toaletce spoglądając na swoje odbicie w lustrze. Lekko okrągła twarz, duże czarne oczy z gęstymi i długimi rzęsami,  drobny nos, pełne usta, opiekować cera, długie do bioder srebrne włosy oraz tatuaż, który przypominał koronkową girlandę. Dziewczyna westchnęła. Sięgnęła po podkład i starannie nakładała go na twarz, następnie wzięła puder, eyeliner oraz tusz.
Po ukończonym make up-ie Arielka uśmiechnęła się z uzyskanego efektu, ponieważ po jej tatuażu nie było śladu. Sięgnęła po szczotkę i spinki  do włosów. Przedziałek zrobiła na środku głowy rozdzielając grzywkę. Następnie zaplotła ją  po dwóch stronach głowy w warkocze, gdzie spięła je z tyłu głowy spinką w kształcie róży. Resztę włosów rozczesała. Arielka wzięła szczotkę, odtwarzacz mp3 i słuchawki oraz szkicowniki i przybory do czarnej skórzanej średniej wielkości torby. Powiesiła ją na prawym łokciu.
Idąc do kuchni torbę postawiła w przedpokoju na komodzie.
- Dzień dobry. - Powiedziała nastolatka siadając do stołu, gdzie czekał na nią talerz z kanapkami i kubek soku pomarańczowego.
- Widaj śnieżynko. Ślicznie wyglądasz.
- Dziękuję. O której jedziemy?
- Jak zjesz śniadanie.
- To ja się za nie zabieram. - Kobieta uśmiechnęła się.
Piętnaście minut później Gabriella wyjeżdżała z podjazdu swoim Fiatem Padną. Jechali leśnymi drogami w ciszy. Arielka w zamyśleniu wyglądała przez szybę.
- Wiesz, jak tak teraz patrzę to szkoła wcale nie jest daleko od naszego domu.
- Mylisz się. Spotkanie zaczyna się w środku lasu a  stamtąd zostawcie przeniesieni do Akademii.
- Przez portal? - zdziwiła się nastolatka patrząc na kobietę.
- Prawdopodobnie. Gdzie masz naszyjnik, który dała Ci Katherin?
- W torbie. Zaraz go założe.- Arielka wyciągnęła z torby naszyjnik z czarnym kamieniem, który w niektórych miejscach jest wklęsły a w innych wypukły z lekko ostrymi krawędziami. Kamień podtrzymują srebrne, układające się w fale macki, które łączą się w łańcuszek. Spojrzała na niego smutnym wzrokiem, lekko gładząc kamień kciukiem. Po chwili założyła go chowając pod bluzkę. Spowrotem obróciła głowę w stronę szyby wpatrując się w mijane drzewa.





Hej Wam ;) Pewnie bym ten rozdział dodała jutro ale jechałam do babci na grilla i troszkę mi się nudziło więc postqnowiłam spisać rozdział na bloga. Muszę przyznać, że nie lubię pisać na telefonie ale innego wyjścia nie miałam. Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodoba i liczę na szczere opinie. 
Pozdrawiam :*

4.07.2014

Rozdział 1

          Szesnastoletnia dziewczyna wracała ze szkoły prosto do domu. Ubrana w długie spodnie podwinięte przy kostkach, bordową bluzkę na ramiączkach i w czarnych vansach. Przez ramię miała przewieszoną szkolną torbę. Głowę miała spuszczoną a jej srebrzyste włosy przysłaniały jej twarz. Zastanawiała się co Gabriella ma jej do powiedzenia. Zadzwoniła do niej w czasie długiej przerwy mówiąc, że po szkole ma szybko przyjść do domu ponieważ ma coś ważnego do powiedzenia. Arielka nie lubiła kiedy ktoś zaczynał mówić coś ważnego po czym przekładał tą rozmowę na później. Skoro jest to ważne, dlaczego tego nie mówić od razu?
          Po wejściu do domu, Arielka poszła do salonu przywitać się z Gabriellą, jej opiekunką od ośmiu lat. Kobieta siedziała na fotelu czytając książkę, kiedy zobaczyła dziewczynę odstawiła ją na bok  i podeszła do dziewczyny by ją przytulić.
- Już jestem. Co tak ważnego chciałaś mi powiedzieć? - Odezwała się dziewczyna tuląc się do kobiety.
- Chodź usiądź. Chcę Ci coś pokazać. - Arielka zajęła miejsce kobiety natomiast ona podeszła do półki biorąc do ręki list.
- Parę tygodni temu wysłałam list do Akademii Nadnaturalnych czyli ludzi z Drugiego Wymiaru. Wysłałam dokumenty o przyjęciu Cię. Dzisiaj dostałam odpowiedź. Nie otwierałam listu bo chciałam abyś Ty ją otworzyła. - Podała kopertę dziewczynie, która wpatrywała się w nią swoimi dużymi czarnymi oczami. Wzięła kopertę i otworzyła ją wyjmując kartkę. Arielka przebiegła po niej wzrokiem. Uśmiechnęła się i przeczytała na głos wiadomość.
- "Szanowna Pani Arielka Valkir, z przyjemnością oświadczam, iż została Pani przyjęta do naszej Akademii. Rozpoczęcie roku szkolnego odbędzie się dwudziestego ósmego czerwca bieżącego roku o godzinie dwunastej. Zbiórka uczni będzie w lesie na obrzeżach miasta Cider. Z poważaniem, Elia Baiving.
- Tak się cieszę. Wreszcie będziesz mogła uczyć się jak powinnaś a nie sama praktykować swoje umiejętności po szkole w parku. - Uradowanym głosem i z iskierkami w oczach mówiła Gabriella.
- Ale przyznasz, że jak na samouka to dobrze mi idzie.
- Może i tak ale to nie to samo. Wiem jak to wyglądało kiedyś. - Na twarzy kobiety zawitał smutek przypominając jej dawne czasy. Arielka też posmutniała a w jej oczach pojawiły się zabłąkane łzy. Obie panie stały w milczeniu pogrążone w przeszłości. Ciszę przerwała nastolatka.
- Pójdę do pokoju i zacznę się powoli pakować. Zrobię też pranie. - Uśmiechnęła się sztucznie do kobiety.
- A ja przygotuję obiad. - Dziewczyna szła do swojego pokoju z mokrymi policzkami. Skarciła samą siebie za tą słabość. Przysięgła sobie, że pomści śmierć swoich rodziców oraz przyjaciół.
          W pokoju Arielka wyciągnęła wszystkie swoje ubrania. Sprawdzała, które są świeże, gdzie odkładała je na pościelonym łóżku, natomiast brudne rzucała do koszyka. Kiedy otrząsnęła się ze wspomnień wzięła kosz z brudnymi ubraniami i zeszła do piwnicy, gdzie była także pralnia. Posegregowała ubrania i puściła pierwszą serię. Usiadła na stołku z książką w rękach. Dwie godziny później całę pranie zostało rozwieszone do wyschnięcia.
Arielka weszła do kuchni, gdzie Gabriella nakładała obiad. Dziewczyna wzięła talerz i usiadła przy stole.
- Powiesz mi coś więcej o tej Akademii?
- Tak oczywiście. Zacznę od tego, że chodzą tam nie tylko Czarownice i Czarodzieje ale również Wampiry, Wilkołaki i Zmiennokształtni. Szkoła znajduje się w górach, gdzie żaden człowiek nie ma dostępu, ponieważ chronią ją zaklęcia.
- To jakim cudem Ty się o niej dowiedziałaś? - Powiedziała Arielka z zaskoczoną miną.
- Mam swoje sposoby. - Kobieta uśmiechnęła się chytrze. - Wracając do Akademii. Jest to duży zamek, gdzie przebywa wiele uczniów. Są tam pokoje mieszkalne ze współlokatorem. Współlokatorzy są przydzielani według rasy. Chodź zdarzało się, że Zmiennokształtny miał pokój z Wampirem lub Czarodziejem. Lekcje odbywają się w salach. Niektóre przedmioty są wspólne a inne tylko dla danej rasy. Resztę dowiesz się w Akademii. - Uśmiechnęła się biorąc puste talerze. Nucąc jakąś melodię kobieta zmywała naczynia. Siedząca na krześle Arielka wpatrywała się w okno nie zwracając na nic uwagi. Dziewczyna oprzytomniała, kiedy pies Gabrielli polizał ją po twarzy. Lablador o piaskowej maści wpatrywał się w nią merdając ogonem.
- Idę na spacer ze Sky-em.
- Dobrze. - Powiedziała kobieta. Nastolatka ubrała buty i dżinsową kurtkę. Z szafki wzięła smycz, którą przypięła do psa. Dziewczyna mieszkała w domku jednorodzinnym na obrzeżach lasu. Dzieliła ich niewielka łąka porośnięta kwiatami. Arielka spuściła psa dopiero kiedy znaleźli się w lesie. Podniosła niewielki patyk i rzuciła nim przed siebie, Sky szybko pobiegł za nim.
Arielka zatrzymała się przy suchym drzewie, w które kiedyś uderzył piorun. Położyła na nim dłonie. Skupiła się na wewnętrznym świetle próbując uwolnić drzemiącą w niej moc. Poczuła jak po jej całym ciele rozchodzi się przyjemne ciepło i mrowienie. Czuła jak przez palce wydostaje się magia. Po chwili całe te doznanie znikło. Arielka otworzyła oczy wpatrując się w swoje dzieło. Suche i zniszczone drzewo odżyło a tam gdzie były ślady po piorunie  rozrosła się nowa kora i gałęzie z zielonymi liśćmi. Dziewczyna uśmiechnęła się.
Wracając do domu uśmiech nie schodził z jej twarzy.
- Wróciliśmy!
- Najwyższy czas. Zaczyna robić się ciemno. Idź się myć a potem do łóżka.
- Dobrze.- Dziewczyna wzięła szybki prysznic, umyła zęby, przebrała się do piżamy po czym włączyła w swoim pokoju małą lampkę a w ręce trzymała ołówek i szkicownik. Rysowanie pomagało jej się odprężyć i dać upust wyobraźni, która nigdy się nie kończyła, wręcz przeciwnie ciągle przybywały nowe pomysły. Kiedy poczuła, że  świat snów ciągnie ją do siebie, odłożyła przybory i zgasiła światło. Usadowiła się wygodnie w łóżku przykryta po samą szyję. Po krótkiej chwili już spała.




Pierwszy rozdział już za mną :D Mam nadzieję, że Wam się spodoba i liczę na szczere komentarze.
Pomyślałam również, że jeśli ktoś by chciał mieć ze mną bliższy kontakt to zostawię swój numer gg :)
Pozdrawiam ciepło :*