21.08.2014

Rozdział 6

          Obie dziewczyny siedziały w ławkach z uwagą słuchając miękkiego głosu nauczycielki. Wysoka kobieta z blond włosami i bursztynowymi oczami ubrana była w czarne spodnie a w nie wsadzona była biała bluzka z kołnierzykiem, na stopach miała ubrane sandałki na małym obcasie.
- Witam was na lekcji Historii Magii. Będziemy się uczyć początków Magii. Lekcje powinny wam się spodobać ponieważ będą też poświęcone rasom Nadnaturalnych. - Kobieta uśmiechnęła się przyjaźnie. Odwróciła się do tablicy zapisując temat lekcji. - Dzisiejsza lekcja będzie o pochodzeniu magii. Więc... Magia... Nikt tak naprawdę nie wie jakie są jej ograniczenia. Wiemy jednak, że dzięki niej powstał wszechświat. Wszystkie Planety i Gwiazdy. Dzięki Magii powstał również Drugi Wymiar i istoty mieszkające w nim, które zostały hojnie obdarowane. W każdym Nadnaturalnym tkwi cząstka magii. - Arielka cały czas wpatrywała się w nauczycielkę. Była zdumiona, że każdy uczeń z zainteresowaniem wsłuchiwał się w jej głos. - Wilkołaki otrzymały przemianę w zwierzęta podobne do zwykłych wilków, różni ich wielkość, szybkość i dzikość. Magia pozwoliła poczuć im czym jest wolność i obcowanie z naturą. Podobnie mają Zmiennokształtni. Wróżki poznały dogłębnie siłę natury. Potrafią porozumiewać się z roślinnością dzięki temu zdolni są ją docenić. Wampiry. Osoby obdarzone nieśmiertelnością, wielką siłą, szybkością oraz o wyostrzonych zmysłach. Potrafią rozmnażać się jak inni ludzie. Natomiast Czarodzieje... Najpotężniej obdarowana rasa Magią. Ich zdolności to czysta Magia. Są spokrewnieni z wszystkimi żywiołami oraz innymi materiami. - Nauczycielka przerwała swój ciekawy wykład z uśmiechem na twarzy. Rozejrzała się po uczniach po czym dodała. - Są jakieś pytania? - W tedy cała klasa zaczęła mówić jeden przez drugiego. Zrobił się mały szum, a pytania uczni były nie zbyt mądre. Arielka słysząc je hihotała zasłaniając usta dłonią.
- Dlaczego Czarodzieje zostali obdarzeni lepiej od innych? - Spytał Wilkołak.
- Czemu tylko Wampiry są nieśmiertelne? - Spytała jakaś Czarownica.
- Skoro wszyscy się różnią cechami, to dlaczego Zmiennokształtni mają podobne cechy do Wilkołaków? - Odezwał się Zmiennokształtny.
- Cisza. Nie wszyscy na raz. - Powiedziała nauczycielka.
- Skoro Magia stworzyła wszechświat, to czy stworzyła także dobro i zło?
- Ciekawe pytanie Arielko. Jednak dobro i zło stworzyli ludzie. To przez ich chciwość i żądzę narodziło się zło.
- To skoro oni przyczynili się do tego, to kto w takim razie stworzył Czarną Magię?
- Szczerze, nie mam zielonego pojęcia. Możliwe, że Czarna Magia powstała tak jak nasza Magia.
- Czyli nikt tak naprawdę nie wie skąd się wzięła?
- Właśnie. Podoba mi się Twoje zaangażowanie w lekcję. Niestety musimy przerwać ponieważ zaraz będzie dzwonek na przerwę.- Arielka uśmiechnęła się do nauczycielki po czym zaczęła pakować książki. Po chwili zadzwonił dzwonek i cała klasa wyszła na korytarz.
          Po pięciu godzinach zajęć, nauka została zakończona a wszyscy skierowali się na jadalnie by zjeść obiad. Srebrnowłosa szła korytarzem zupełnie sama. Rozglądała się po ścianach, zachwycając się obrazami nie zauważywszy kota na środku korytarza. Arielka o mało co nie zdeptałaby mu ogonu.
- Ojej. Przepraszam, nie zauważyłam cię.
- Następnym razem patrz pod nogi, a nie na ściany. - Odezwał się kot. Arielkę to nie zdziwiło bo odkąd pamięta potrafiła porozumiewać się ze zwierzętami.
- Zapamiętam.
- Czekaj. To Ty mnie rozumiesz?
- Jasne, że tak.
- Ale jakim cudem?
- Jestem Czarownicą o wyjątkowych zdolnościach. - Uśmiechnęła się powoli oddalając się w stronę jadalni.- Pa kotku, może jeszcze kiedyś na siebie wpadniemy. - Szybko popędziła w stronę jadalni. Kiedy weszła do środka cała sala była zapełniona. Podeszła do okienka skąd zabrała talerz ze spaghetti. Rozejrzała się po stolikach w poszukiwaniu przyjaciół. W tedy zobaczyła machającą do niej rękę różowowłosej  dziewczyny. Arielka przysiadła się do stolika.
- Jak było na zajęciach? - Spytał Denis.
- Fajnie.
- Na lekcji Historii Magii była bardzo aktywna. - Powiedziała Jill, wbijając widelec w makaron zawijając na niego makaron a potem wsadziła go do ust. - W ogóle bardzo dobry sos.
- No to wcinaj a nie gadaj. - Odezwała się Bastet z uśmiechem, na co Jillian odpowiedziała pokazaniem języka.
- A jak wam minęły lekcje?
- Zajęcia z Czarów są bardzo ciekawe. Są odbywane na zewnątrz. - Powiedział Denis z podekscytowaniem. - Naprawdę spodobają się wam. - Później grupa przyjaciół rozmawiała na różne tematy począwszy od zadań domowych po najlepszą metodę na relaks.

          Arielka razem z Denisem szli do biblioteki w poszukiwaniu materiałów do zadania domowego z Astrologii. Dziewczyna rozglądała się po półkach w poszukiwaniu książki. Dział Planety i Gwiazdy był nie wielki ale również nie mały. Można było w czym wybierać. W końcu Arielka znalazła swoją książkę i usiadła przy stoliku. Otwarła ją na stronie zatytuowanej Zaćmienie Księżyca. Srebrnowłosa wczytała się w tekst robiąc przy tym notatki.
- Nie źle ci idzie. - Odezwał się Denis robiąc sobie przerwę.
- Chyba tak.
- Może skoczymy do jadalni by się czegoś napić i coś zjeść? Przestaję myśleć przez głód.
- Jeśli chcesz możesz iść sam, ja nie jestem głodna. - Powiedziała z uśmiechem patrząc w oczy chłopaka.
- Na pewno nie jesteś głodna?
- Na pewno.
- W takim razie zaraz wracam. - Denis uśmiechnął się wstając z krzesła. Arielka znowu zanurzyła nos w książce ale coś ją rozproszyło.  Dziwne uczucie. Jakby ktoś chciał zajrzeć jej do umysłu. Szybko zbudowała wokół siebie mur obronny, by intruz nie mógł wtargnąć do jej głowy. Rozejrzała się po sali ale nie zauważyła nic niepokojącego, jednak mury obronne pozostawiła na wszelki wypadek.
Piętnaście minut później Denis jeszcze nie wrócił. Dziewczyna miała już odrobione zadanie i teraz się trochę nudziła czekając na kolegę. Przyglądając się wejściu do biblioteki zauważyła Aidana w towarzystwie jakiegoś mięśniaka. Postanowiła odstawić książkę na miejsce i poszukać przyjaciela w jadalni. Przy półkach zaczepił ją przypakowany znajomy Aidana. Był Wilkołakiem.
- Cześć piękna. Masz może chwilkę?
- Mam, ale nie dla ciebie. - Odpowiedziała Arielka patrząc w oczy chłopaka.
- Czyli to prawda, że małe jest wredne.
- Dopiero teraz się o tym przekonałeś? Gratuluję błyskotliwości. - Dziewczyna minęła go kierując się do wyjścia.
- A nie mówiłem, że dostaniesz kosza? - Odezwał się Aidan podchodząc do współlokatora.
- Ma śliczne oczy. Czarne jak noc, a światło lamp odbijało się w nich niczym księżyc.
- Dobra. Skończ stary. Idziemy czy wolisz tu stać i marzyć?
- Chodźmy.

          Dziewczyna weszła do jadalni w odpowiednim momencie by zobaczyć jak para Wilkołaków sapie się do jej kumpla. Szybko do nich podbiegła. Denis był skulony i trzymał się za brzuch.
- Co oni ci zrobili? - Spytała.
- No już, poskarż się dzieciaku.
- Uwaga zaraz będzie płakał.
- Skończyliście już? - Spojrzała na nich twardo nie bojąc się ich.
- Uuu bo się wystraszę. Zjeżdżaj mała. - Powiedział wysoki blondyn o niebieskich oczach.
- Uważaj Wilczku bo mogę dla ciebie wyczarować kaganiec na niewyparzoną gębę. - Arielka zrobiła teatralny ruch dłonią. Chłopak wytrzeszczył oczy z zaskoczenia.
- Nie wolno używać mocy przeciwko sobie. - Powiedział drugi Wilkołak.
- Mówisz to Czarownicy wychowanej wśród ludzi, która używała magii na podobnych osobnikach jak ty, i nikt się nie zorientował, że użyłam magii. Więc myślisz, że się wystraszę twoich pogróżek? A teraz spadać jeśli nie chcecie być przywiązani do budy. - Srebrnowłosa wsparła ręce o biodra przybierając stanowczego wyglądu.
- Jeszcze się spotkamy. - Powiedział blondyn.
- Na łące, kiedy będę rzucała ci patyk do aportowania. - Zawołała Arielka kiedy odchodzili. - Nic ci nie jest?
- Nie, wszystko okej. 
- Co oni chcieli?
- Nie ważne. - Chłopak wyprostował się łapiąc oddech. Na jego twarzy malował się grymas bólu.
- Jak to nie ważne? Mów o co im chodziło. - Dziewczyna stanęła naprzeciw niego łapiąc go za ramiona i wpatrując mu się w oczy. Musiała stanąć na palcach by sięgnąć ponieważ chłopak jest wyższy o ponad głowę. - Denis, jestem twoją przyjaciółką. Możesz mi zaufać. - Przez chwilę się wahał, ale w końcu jej powiedział.
- Śmiali się ze mnie, że jestem w połowie Czarodziejem. Mój ojciec był człowiekiem. Chciałem żeby przestali się śmiać i zamachnąłem się w tedy ten blondyn uderzył mnie w brzuch później się ty zjawiłaś.
- Nie martw się, nikomu nie powiem. A dla mnie nie ma w tym nic dziwnego, że w połowie jesteś człowiekiem. Wychowywała mnie ludzka kobieta odkąd moi rodzice zginęli w bitwie o wioskę. Nawet w wiosce żyli ludzie i nam pomagali. - Objęła go ramieniem i pociągnęła w stronę wyjścia. - Za godzinę widzimy się w świetlicy. Bastet i Jill też będą. - Oddalała się w stronę swojego pokoju. Była dumna z siebie, że nie pozwoliła byle jakim szczeniakom się nastraszyć.
Kiedy weszła do pokoju zauważyła, że na jej łóżku leży biały kot, który słysząc jej kroki uniósł łebek i spojrzał na nią jasno zielonymi oczami.
- Hej mały.
- Jestem dziewczyną ale to mały szczegół. - Odezwała się kotka.
- Przepraszam. - Arielka usiadła na łóżku obok kota. - Co ty tu w ogóle robisz?
- Jak to co? Czekam na swoją właścicielkę. - Dziewczyna zrobiła zaskoczoną minę. - My koty wybieramy swoich właścicieli, zwłaszcza tu na zamku. Ja wybrałam ciebie. A nazywam się Luna.
- Pierwszy raz coś takiego słyszę. I nie chcę cię zniechęcać ale w domu mam psa. Prawdę mówiąc jest miły dla innych zwierząt ale nie wiem co ty na to powiesz.
- Może go polubię.
- To świetnie. - Dziewczyna zaczęła głaskać kotkę po grzbiecie. - I jeszcze coś. Nie rozmawiajmy wśród innych ludzi, nie chcę by się dowiedzieli co potrafię, okej?
- Jasne.
- Dziękuję.



Cześć Wam. :-) Jak mijają wakacje? Ja znowu jestem chora i strasznie mnie to irytuje. :/ Przynajmniej mogę Was ostrzec przed zbyt zimnymi napojami ;)
Mam mały pomysł. Ci co czytają moje wszystkie opowiadania  trochę zdążyli mnie poznać. I mam taką propozycję abyście Wy wymyślili dla mnie nową nazwę. Jestem otwarta na Wasze propozycje. :)
Życzę świetnej zabawy pod koniec wakacji, a ja lecę jeść galaretkę. :D
Pozdrawiam :*