25.09.2014

Rozdział 8

          Kiedy zobaczyłem jej oczy troszkę się zszokowałem. Pierwszy raz widziałem takie coś, nawet Władca tak nie potrafił. - Myślał Aidan idąc do swojego pokoju. Rozmyślał o Arielce, o pocałunku, o tym jak Nick na nią napadł. Chciał mu w tedy skopać mordę, ale się powstrzymał ze względu na nią. Otworzył drzwi i wszedł do ciemnego pokoju. Współlokator pewnie siedzi na siłowni.
- Siema stary. - Usłyszał głos Draka. Zaskoczony Aidan oświecił światło. - Co tak późno?
- Szlajałem się po Akademii. A ty nie na siłowni? - Spytał rzucając się na łóżko.
- Dzisiaj sobie odpuściłem. Dziwnie pachniesz. - Powiedział nagle Drake. - Czuję jakąś dziewczynę na tobie. - Chłopak zaczął wciągać mocno powietrze. - I chyba wiem kto to. - Spojrzał na Aidana z szerokim uśmiechem. - Przyznaj się, że to ta nasza mała ślicznotka. - Aidan wsparł się na łokciach z szelmowskim uśmieszkiem.
- Może. - Powiedział tajemniczo nie spuszczając przyjaciela z oczu.
- No mów chłopie.
- Tak to ona. - Z westchnieniem opadł z powrotem na łóżko.
- Mogłeś mi powiedzieć, że na nią polujesz, w tedy nie zrobiłbym z siebie durnia. - Powiedział Drake z wyrzutem.
- Ty zawsze robisz z siebie durnia przy dziewczynach. Ale nie martw się, którąś to na pewno zauroczy. - Droczył się z przyjacielem.
- Bardzo zabawne.
- Żebyś wiedział. Dobra stary idę pod prysznic. - Aidan wstał biorąc swoje rzeczy po czym wyszedł z pokoju zostawiając Draka samego. 


          Weszła do pokoju, szybko podeszła do łóżka wyciągając z niego piżamę a z biurka zabrała kosmetyczkę. Szybkim krokiem szła w stronę toalet. Miała nadzieję, że nikogo tam nie będzie. Szeroko się uśmiechnęła kiedy zobaczyła, że nikogo nie ma. Wzięła szybki prysznic, nałożyła fluid zakrywając tatuaż. Kiedy wychodziła minęła się z jakąś dziewczyną, która na nią zerknęła ukradkiem.
W pokoju było ciemno a Jillian jeszcze nie było. Arielka nie wiedziała gdzie mogła znajdować się jej przyjaciółka. Długo nie czekając wyszła z pokoju. Miała nadzieję, że spotka różowowłosą dziewczynę w świetlicy. Jednak kiedy tam dotarła jej przyjaciół już tam nie było. Wracając postanowiła iść do jadalni po herbatę. Mijając kolejno korytarze usłyszała szelest. Nagle tuż obok niej pojawił się chłopak. Był strasznie blady a jego oczy były przerażająco jasne. Przyglądał się jej. Uśmiechnął się ukazując ostre, białe kły.
- Jesteś Wampirem. - Powiedziała Arielka spokojnym głosem.
- Chyba cię nie wystraszyłem?
- Troszkę. - Uśmiechnęła się nieśmiało.
- Przepraszam. Jestem Alan. - Ukłonił się.
- Arielka.
- Ładne imię, ale bardziej pasowałoby ci Alia.
- Alia?
- Z łaciny oznacza "inna". Bardzo do ciebie pasuje. Wyczuwam w tobie coś innego niż u reszty Czarodziejów. Oczywiście mi to nie przeszkadza. A jeśli mi pozwolisz, mogę się tak do ciebie zwracać? - Spytał wpatrując się w jej czarne oczy. Arielka uśmiechnęła się uroczo, tak że każdemu facetowi serce wywinęłoby fikołka.
- Podoba mi się. - Dziewczyna dopiero teraz zauważyła, że chłopak cały czas patrzył jej w oczy a nie na jej skąpo ubrane ciało. W duszy się uśmiechnęła, że jest ktoś jeszcze kto nie patrzy tylko i wyłącznie na sylwetkę.
- Dokąd idziesz? - Spytał Alan
- Do jadalni, chciałam się napić herbaty. A ty?
- Też, tylko że po coś innego. - Arielka spojrzała na niego z ciekawością. On tylko się uśmiechnął ukazując kły, które postukał palcem. Arielka nagle zrozumiała co miał na myśli. - Ale nie musisz się bać, nie zrobię ci krzywdy.
- Cieszę się.
- W tajemnicy Ci powiem, że nie lubię ludzkiej krwi, zwłaszcza prosto z żyły. - Spuścił głowę idąc obok niej.
- Co na to twoi rodzice? - Cały czas patrzyła na niego nie zwracając uwagi na otoczenie.
- Nie byli zachwyceni kiedy się o tym dowiedzieli, ale powiedzieli, że nie będą mnie do niczego zmuszać. - Uśmiechnął się. Weszli na jadalnie. Kobieta za ladą widząc dziewczynę uśmiechnęła się szeroko podając jej herbatę natomiast chłopakowi podała napój w odcieniu bordu. Usiedli przy stole tak, że widzieli siebie nawzajem.
- Twoi rodzice pewnie się ucieszyli, że przyjęli cię do Akademii. - Powiedział Alan.
- Pewnie tak. Szczerze za dobrze ich nie znam. Zginęli kiedy miałam osiem lat.
- Przykro mi. - Spuścił głowę.
- Nic się nie stało, skąd mogłeś wiedzieć.
- Jesteś strasznie miła niż cała reszta. - Arielka uśmiechnęła się kończąc pić herbatę. - Odprowadzę cię. - Wyszli razem z jadalni. Szli obok siebie śmiejąc się ze śmiesznych sytuacji, które przytrafiły się chłopakowi w życiu. Dziewczyna polubiła Alana. Stanęli przed jej drzwiami.
- Dziękuję za miły spędzony czas.
- Ja również. Może jutro wieczorem przejdziemy się po terenie Akademii. Coś ci pokażę, ale będzie to niespodzianka. - Uśmiechnął się mając nadzieję, że Arielka się zgodzi.
- To o której?
- Po kolacji ci pasuje?
- Jasne.
- To do jutra. - Srebrnowłosa weszła do swojego pokoju zostawiając Wampira na korytarzu. Jillian leżała w łóżku cicho pochrapując. Długo nie czekając Arielka poszła w ślad swojej przyjaciółki.



          Zajęcia z Magii odbywały się za budynkiem. Jillian i Arielka stały obok siebie słuchając poleceń nauczycielki.
- Chcę abyście skoncentrowali się na tym aby z ziemi wyrosło drzewko owocowe. Każdy ma się skupić na swoim drzewku. - Mówiła wysoka kobieta o ciemnych włosach i złotych oczach.
- Łatwizna. - Powiedziała Jill. - Babci zawsze pomagałam tego typu rzeczach.
- Też to potrafię. - Uśmiechnęła się Arielka.
Każdy zajął swoje miejsce zaczynając czarować. Srebrnowłosa przyłożyła rękę do gleby zamykając oczy i skupiając się na swojej mocy.
- Dlaczego zamykasz oczy? Łatwiej jest kiedy są otwarte. - Odezwała się współlokatorka.
- Lepiej jest mi się tak skupić.
- Dziewczyny czemu jeszcze nie zaczęłyście? - Podeszła do nich nauczycielka. Jillian szybko zajęła swoje miejsce w którym po chwili wyrosło drzewko cytrynowe. Arielka zaczęła się skupiać kiedy słyszała głos nauczycielki.
- Otwórz oczy, Arielko.
- Dobrze proszę pani. - Z westchnieniem dziewczyna otworzyła oczy skupiając się na swojej magii. Oczy zrobiły się całe czarne a z ziemi wyrosło drzewko z mango. Jillian przez cały czas przyglądała się przyjaciółce. Kiedy zobaczyła jej oczy przestraszyła się ale nie dała tego po sobie poznać.
- Jestem zadowolona. Każdy z was podołał zadaniu. - Uśmiechnęła się nauczycielka zbierając grupę po czym wszyscy weszli do Akademii.
Ostatnią lekcją Arielki była samoobrona. Przebrana w strój czekała na nauczyciela. W jej grupie było kilka dziewczyn z przewagą chłopców. W tedy dostrzegła Aidana. Stał oparty o ścianę z założonymi rękami na piersi. Spojrzał na nią i uśmiechnął się tajemniczo. Do sali wszedł nauczyciel przyzywając wszystkich do siebie.
- Na lekcji samoobrony będziecie dobrani w parach. Aidan będziesz z Arielką. Sebastian z Niną. Scott będziesz z Tobiem... - Nauczyciel dobierał w pary resztę klasy. Aidan podszedł do Arielki.
- Tobie to te zajęcia bardzo się przydadzą. - Powiedział tuż przy jej uchu.
- To ty nie odparłeś mojego ataku. - Spojrzała na niego, a jej oczy zrobiły się jeszcze bardziej ciemniejsze.
- Bo nie chciałem cię zranić.
- Już się boję.
- Dzisiaj nie będziemy używali magii. - Powiedział nauczyciel. Aidan zrobił krok w stronę Arielki bacznie się w nią wpatrując. Rzucił się na nią, niestety dziewczyna nie zdążyła zrobić uniku i zderzyła się z torsem chłopaka. Upadłaby gdyby jej nie złapał. Przyciągnął do siebie odwróconą przodem do siebie i unieruchomił. Arielka nie potrafiła się uwolnić. Wpatrywała się w oczy Aidana w których dostrzegła iskierki satysfakcji.
- Puść mnie. - Powiedziała Arielka, a jej oczy zaczęły robić się całe czarne.
- Słyszałaś nauczyciela, zero magii. - Jej oczy znowu stały się normalne. Dziewczyna uśmiechnęła się chytrze i w tym samym czasie niosła kolano trafiając chłopaka w krocze, ten puścił ją i skulił się jęcząc z bólu.
- Proszę bardzo, nie użyłam magii. - Odparła Arielka. Zadzwonił dzwonek a srebrnowłosa udała się do szatni zostawiając Aidana na środku sali.



Cześć wszystkim :D Tak wiem dawno tu nie zaglądałam a to dlatego, że szkoła się zaczęła no i jeszcze wena mnie opuściła. Wróciłam więc jest dobrze. ;) Troszkę męczyłam się z tym rozdziałem i wyszedł jaki wyszedł. Szczerze, nie za bardzo mi się podoba. :c Może dlatego, że mnie męczył. Nie wiem. Czekam na Wasze opinie.
Pozdrawiam :*

4.09.2014

Rozdział 7

          Godzinę później Arielka szła w stronę świetlicy. Tuż za nią tuptała biała kotka.
- Mogłabyś trochę zwolnić? Nie nadążam za tobą na tych małych nóżkach.
- Jasne. Przepraszam. - Dziewczyna zwolniła tak by kotka mogła dotrzymać jej tępa. - Dlaczego mnie wybrałaś? - Spytała nagle Arielka.
- Ponieważ jesteś inna. Jesteś również połączona z księżycem, tak jak ja. - Luna zamilkła widząc grupkę uczni przy wejściu do świetlicy. Arielka schyliła się biorąc kota na ręce, po czym weszła do środka. W dużym pomieszczeniu znajdowało się wiele osób. Siedzieli na kanapach, fotelach i przy stołach na krzesłach. Przy jednym ze stołów dojrzała swoich przyjaciół. Idąc w ich stronę na jej twarzy pojawił się promienny uśmiech.
- Jak tam? - Powiedziała dosiadając się. Jillian malowała paznokcie na różowy kolor, posyłając uśmiech do srebrnowłosej. Bastet siedziała z książką w rękach, a Denis miał słuchawki na uszach.
- Całkiem spoko. Ojeju, śliczny kiciuś! - Odezwała się Bastet odkładając książkę. Wyciągnęła rękę by móc pogłaskać kotka.
- Jest twój? - Spytała Jill.
- Tak. Sama mnie wybrała.
- Słyszałam o czymś takim. - Powiedziała ciemnowłosa.
- Jak się nazywa?
- Luna.
- Ślicznie. - Zachwyciła się Jillian. Denis cały czas był zajęty słuchaniem muzyki i nie zwrócił uwagi na to, że dziewczyny rozmawiały. Arielka stanęła za nim nachylając się i obejmując go ramionami. Chłopak podskoczył a dziewczyny zaczęły się śmiać. Ściągnął słuchawki i spojrzał na Arielkę z wyrzutami. Ona uśmiechnęła się i pocałowała go w policzek. Usiadła na swoim miejscu.
- O masz kota. - Powiedział chłopak.
- Jak widać. - Uśmiechnęła się dziewczyna. Jillian schowała lakier po czym nachyliła się i ściszonym głosem zaczęła mówić.
- Jak myślicie, dziewczyna z przepowiedni chodzi do tej szkoły? - Arielce nagle zrobiło się gorąco.
- To może być możliwe. - Odezwał się Denis. - No bo spójrzcie, przepowiednia powstała szesnaście lat temu, kiedy każdy z nas się urodził.
- Ale w takim razie kim ona jest? - Wtrąciła Bastet.
- Tego nie wiemy, ale się dowiemy. - Jillian była podekscytowana.
- Jak chcesz tego dokonać? - Odezwała się w końcu Arielka.
- Nie wiem. Coś wymyślę.
- Jakoś nie jestem przekonana. Idę się przejść po szkole, widzimy się później w pokoju. - Uśmiechnęła się i pożegnała przyjaciół.
- Dziwnie na to zareagowała. - Powiedziała Jill.
- No tak troszkę. - Odezwała się Bastet patrząc na oddalającą się koleżankę.
- Myślicie, że coś ukrywa? - Spytał chłopak.
- Nie wiem. Ale musimy być ostrożni. - Siedzieli w świetlicy ponad godzinkę zanim rozeszli się do swoich pokoi.

        Arielka szła przez korytarz a wraz z nią kot. Nie chciała by przyjaciele za wcześnie się dowiedzieli całej prawdy o niej. Powie im ale w odpowiednim momencie.
- Chodź za mną.
- Ale gdzie?
- Zobaczysz. - Bez dalszego gadania dziewczyna poszła za kotką, która skręcała za każdym zakrętem. W końcu zatrzymały się przy jakichś drzwiach. Arielka otworzyła je, a jej twarz odniosła spotkanie z zimnym wiatrem. Luna wybiegła na dwór nie czekając na dziewczynę. Srebrnowłosa wyszła ze szkoły rozglądając się. Było ciemno, a niebo było zachmurzone. Dojrzała białą plamkę na jakiejś ścieżce. Zaczęła iść w jej stronę.
- No chodź szybciej. - Arielka przyspieszyła doganiając kotkę. Po chwili kot się zatrzymał i wskoczył na drzewo. Dziewczynka usłyszała wycie. Po chwili za krzaków wyłonił się chłopak. Był to blondyn, który zaczepił Denisa w jadalni.
- No no no. Kogo moje oczy widzą? Mówiłem, że się jeszcze spotkamy. - Podszedł do niej z łobuzierskim uśmieszkiem. Arielka uniosła głowę by spojrzeć mu w oczy, a on w tedy złapał jej kosmyk włosów i zaczął się nim bawić. - Nie ładnie jest się wcinać w nie swoje sprawy. 
- Jak dla mnie, nie ładnie jest dokuczać innym. - Strzepnęła jego dłoń. On natomiast przyparł ją do drzewa tak że uderzyła głową o pień a przed oczami zrobiło się ciemno.
- Słuchaj mała, nie podoba mi się twój charakter. Wcinasz się tam, gdzie nie masz i na dodatek grozisz mi. Na twoi miejsc nie wychylałbym się bo pożałujesz. - Przejechał dłonią po jej twarzy zjeżdżając po szyi w dół. Arielkę sparaliżowało, nie mogła zrobić żadnego ruchu albo coś powiedzieć. - Nie potrzebnie o tej porze wychodziłaś ze szkoły.
- Zostaw ją Nick. - Odezwał się jakiś chłopak.
- Bo co? - Chłopak się odwrócił i dopiero teraz Arielka mogła zobaczyć kto to. Aidan stał kilka kroków od nich patrząc na Nicka.
- Chcesz się przekonać?
- Spadaj stąd, jestem zajęty. - Nick znowu obrócił się do dziewczyny. W tedy chłopak poczuł szarpnięcie lądując w krzakach. Aidan użył swojej mocy. 
- Masz ją zostawić bo następnym razem oberwiesz mocniej. - Nick pozbierał się i z wkurzoną minął poszedł w stronę wejścia do szkoły. Arielka chwyciła się z tyłu głowy skąd dochodził ból. Poczuła jakąś ciecz. Na palcach było trochę krwi. Aidan podszedł do niej przyglądając się. - Nic ci nie  jest?
- Chyba nie. - Spojrzała na niego. - Dziękuję. - Chłopak był poważny a jego twarz nie wyrażała żadnych uczuć.
- Co tu robiłaś o tej porze?
- Szłam za swoim kotem, tylko że teraz gdzieś zniknął.
- Nie powinnaś wychodzić w nocy ze szkoły.
- Dlaczego? - Spytała patrząc na niego podejrzliwie.
- Bo pewnie nie raz będę musiał cię ratować.
- Nikt cię nie prosił o to. Sama dałabym radę. - Powiedziała wściekła na chłopaka, podchodząc do niego.
- Właśnie widziałem.
- Sugerujesz, że jestem słaba? - Stali tak blisko siebie, że mogli poczuć na skórze swoje oddechy.
- A nie jesteś?
- Nie jestem. Nie znasz mnie, by móc mnie oceniać. - Uśmiechnął się w irytujący sposób.
- Dobra. W takim razie nie będę cię ratował jak znowu, ktoś cię zaatakuje.
- I dobrze. - W tedy przywarł do niej swoimi ustami. Pocałunek był taki, że Arielce zabrakło powietrza. Aidan całował ją natarczywie. Dziewczyna dopiero teraz zrozumiała co się dzieje. Użyła magii by go odepchnąć. Chłopak stał kilka kroków dalej. Z tego wszystkiego Arielka zapomniała zamknąć oczy przy użyciu mocy. Aidan widząc jej twarz otwarł szeroko oczy.
- Twoje oczy... są całe czarne.
- Zaraz to minie. - Odwróciła twarz. Ona natomiast podszedł i obrócił ją tak by spojrzała na niego.
- Ładnie to wygląda. - Uśmiechnął się. Był to uroczy uśmiech.
- Dzieje się tak za każdym razem kiedy używam mocy. - W tedy z drzewa spadł biały kot. Zasyczał na chłopaka. - Muszę już iść. - Arielka wzięła Lunę na ręce i razem wróciły do szkoły zostawiając samego Aidana wśród drzew.




Cześć Wam :D Właśnie skończyłam pisać siódmy rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba i liczę na Wasze komentarze. ;)
Również zapraszam na swojego aska @Lola7464
Pozdrawiam :*