4.09.2014

Rozdział 7

          Godzinę później Arielka szła w stronę świetlicy. Tuż za nią tuptała biała kotka.
- Mogłabyś trochę zwolnić? Nie nadążam za tobą na tych małych nóżkach.
- Jasne. Przepraszam. - Dziewczyna zwolniła tak by kotka mogła dotrzymać jej tępa. - Dlaczego mnie wybrałaś? - Spytała nagle Arielka.
- Ponieważ jesteś inna. Jesteś również połączona z księżycem, tak jak ja. - Luna zamilkła widząc grupkę uczni przy wejściu do świetlicy. Arielka schyliła się biorąc kota na ręce, po czym weszła do środka. W dużym pomieszczeniu znajdowało się wiele osób. Siedzieli na kanapach, fotelach i przy stołach na krzesłach. Przy jednym ze stołów dojrzała swoich przyjaciół. Idąc w ich stronę na jej twarzy pojawił się promienny uśmiech.
- Jak tam? - Powiedziała dosiadając się. Jillian malowała paznokcie na różowy kolor, posyłając uśmiech do srebrnowłosej. Bastet siedziała z książką w rękach, a Denis miał słuchawki na uszach.
- Całkiem spoko. Ojeju, śliczny kiciuś! - Odezwała się Bastet odkładając książkę. Wyciągnęła rękę by móc pogłaskać kotka.
- Jest twój? - Spytała Jill.
- Tak. Sama mnie wybrała.
- Słyszałam o czymś takim. - Powiedziała ciemnowłosa.
- Jak się nazywa?
- Luna.
- Ślicznie. - Zachwyciła się Jillian. Denis cały czas był zajęty słuchaniem muzyki i nie zwrócił uwagi na to, że dziewczyny rozmawiały. Arielka stanęła za nim nachylając się i obejmując go ramionami. Chłopak podskoczył a dziewczyny zaczęły się śmiać. Ściągnął słuchawki i spojrzał na Arielkę z wyrzutami. Ona uśmiechnęła się i pocałowała go w policzek. Usiadła na swoim miejscu.
- O masz kota. - Powiedział chłopak.
- Jak widać. - Uśmiechnęła się dziewczyna. Jillian schowała lakier po czym nachyliła się i ściszonym głosem zaczęła mówić.
- Jak myślicie, dziewczyna z przepowiedni chodzi do tej szkoły? - Arielce nagle zrobiło się gorąco.
- To może być możliwe. - Odezwał się Denis. - No bo spójrzcie, przepowiednia powstała szesnaście lat temu, kiedy każdy z nas się urodził.
- Ale w takim razie kim ona jest? - Wtrąciła Bastet.
- Tego nie wiemy, ale się dowiemy. - Jillian była podekscytowana.
- Jak chcesz tego dokonać? - Odezwała się w końcu Arielka.
- Nie wiem. Coś wymyślę.
- Jakoś nie jestem przekonana. Idę się przejść po szkole, widzimy się później w pokoju. - Uśmiechnęła się i pożegnała przyjaciół.
- Dziwnie na to zareagowała. - Powiedziała Jill.
- No tak troszkę. - Odezwała się Bastet patrząc na oddalającą się koleżankę.
- Myślicie, że coś ukrywa? - Spytał chłopak.
- Nie wiem. Ale musimy być ostrożni. - Siedzieli w świetlicy ponad godzinkę zanim rozeszli się do swoich pokoi.

        Arielka szła przez korytarz a wraz z nią kot. Nie chciała by przyjaciele za wcześnie się dowiedzieli całej prawdy o niej. Powie im ale w odpowiednim momencie.
- Chodź za mną.
- Ale gdzie?
- Zobaczysz. - Bez dalszego gadania dziewczyna poszła za kotką, która skręcała za każdym zakrętem. W końcu zatrzymały się przy jakichś drzwiach. Arielka otworzyła je, a jej twarz odniosła spotkanie z zimnym wiatrem. Luna wybiegła na dwór nie czekając na dziewczynę. Srebrnowłosa wyszła ze szkoły rozglądając się. Było ciemno, a niebo było zachmurzone. Dojrzała białą plamkę na jakiejś ścieżce. Zaczęła iść w jej stronę.
- No chodź szybciej. - Arielka przyspieszyła doganiając kotkę. Po chwili kot się zatrzymał i wskoczył na drzewo. Dziewczynka usłyszała wycie. Po chwili za krzaków wyłonił się chłopak. Był to blondyn, który zaczepił Denisa w jadalni.
- No no no. Kogo moje oczy widzą? Mówiłem, że się jeszcze spotkamy. - Podszedł do niej z łobuzierskim uśmieszkiem. Arielka uniosła głowę by spojrzeć mu w oczy, a on w tedy złapał jej kosmyk włosów i zaczął się nim bawić. - Nie ładnie jest się wcinać w nie swoje sprawy. 
- Jak dla mnie, nie ładnie jest dokuczać innym. - Strzepnęła jego dłoń. On natomiast przyparł ją do drzewa tak że uderzyła głową o pień a przed oczami zrobiło się ciemno.
- Słuchaj mała, nie podoba mi się twój charakter. Wcinasz się tam, gdzie nie masz i na dodatek grozisz mi. Na twoi miejsc nie wychylałbym się bo pożałujesz. - Przejechał dłonią po jej twarzy zjeżdżając po szyi w dół. Arielkę sparaliżowało, nie mogła zrobić żadnego ruchu albo coś powiedzieć. - Nie potrzebnie o tej porze wychodziłaś ze szkoły.
- Zostaw ją Nick. - Odezwał się jakiś chłopak.
- Bo co? - Chłopak się odwrócił i dopiero teraz Arielka mogła zobaczyć kto to. Aidan stał kilka kroków od nich patrząc na Nicka.
- Chcesz się przekonać?
- Spadaj stąd, jestem zajęty. - Nick znowu obrócił się do dziewczyny. W tedy chłopak poczuł szarpnięcie lądując w krzakach. Aidan użył swojej mocy. 
- Masz ją zostawić bo następnym razem oberwiesz mocniej. - Nick pozbierał się i z wkurzoną minął poszedł w stronę wejścia do szkoły. Arielka chwyciła się z tyłu głowy skąd dochodził ból. Poczuła jakąś ciecz. Na palcach było trochę krwi. Aidan podszedł do niej przyglądając się. - Nic ci nie  jest?
- Chyba nie. - Spojrzała na niego. - Dziękuję. - Chłopak był poważny a jego twarz nie wyrażała żadnych uczuć.
- Co tu robiłaś o tej porze?
- Szłam za swoim kotem, tylko że teraz gdzieś zniknął.
- Nie powinnaś wychodzić w nocy ze szkoły.
- Dlaczego? - Spytała patrząc na niego podejrzliwie.
- Bo pewnie nie raz będę musiał cię ratować.
- Nikt cię nie prosił o to. Sama dałabym radę. - Powiedziała wściekła na chłopaka, podchodząc do niego.
- Właśnie widziałem.
- Sugerujesz, że jestem słaba? - Stali tak blisko siebie, że mogli poczuć na skórze swoje oddechy.
- A nie jesteś?
- Nie jestem. Nie znasz mnie, by móc mnie oceniać. - Uśmiechnął się w irytujący sposób.
- Dobra. W takim razie nie będę cię ratował jak znowu, ktoś cię zaatakuje.
- I dobrze. - W tedy przywarł do niej swoimi ustami. Pocałunek był taki, że Arielce zabrakło powietrza. Aidan całował ją natarczywie. Dziewczyna dopiero teraz zrozumiała co się dzieje. Użyła magii by go odepchnąć. Chłopak stał kilka kroków dalej. Z tego wszystkiego Arielka zapomniała zamknąć oczy przy użyciu mocy. Aidan widząc jej twarz otwarł szeroko oczy.
- Twoje oczy... są całe czarne.
- Zaraz to minie. - Odwróciła twarz. Ona natomiast podszedł i obrócił ją tak by spojrzała na niego.
- Ładnie to wygląda. - Uśmiechnął się. Był to uroczy uśmiech.
- Dzieje się tak za każdym razem kiedy używam mocy. - W tedy z drzewa spadł biały kot. Zasyczał na chłopaka. - Muszę już iść. - Arielka wzięła Lunę na ręce i razem wróciły do szkoły zostawiając samego Aidana wśród drzew.




Cześć Wam :D Właśnie skończyłam pisać siódmy rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba i liczę na Wasze komentarze. ;)
Również zapraszam na swojego aska @Lola7464
Pozdrawiam :*

2 komentarze:

  1. Opowiadanie bardzo mi się podoba, oby więcej takich ;), a co do wyglądu wydaję mi się, że stanowczo za dużo na Twoim blogu wolnego tła, a za mało miejsca jest przeznaczonego na to gdzie piszesz ;)

    Pozdrawia Anka

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyjątkowo komentuje rozdział dosyć wcześnie :)
    Króciutki, ej, króciutki :c
    Końcówka, pocałunek Arielki i Aidena, doczekałam się, <3
    Jak dla mnie może ją częściej ratować ^^
    Ojoj, wszystko się komplikuje, zaczynają coś podejrzewać jej przyjaciele :o
    Życzę duużo weny i czekam na kolejny rozdział :)
    Pozdrawiam serdecznie! <3

    OdpowiedzUsuń